Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/359

Ta strona została przepisana.
—   351   —

— Jednakże, biorąc rzecz z ich stanowiska, jest to ruch narodowy — spierał się jeszcze Kazimierz.
— O ile dąży do rozwoju kultury litewskiej, tak — odparł ksiądz Antoni. — O ile niweczyć chce kulturę polską na Litwie, jest zabójczy, bo cały dorobek kulturalny tego kraju jest tymczasem wyłącznie polski. Gdyby o tem zapomnieć, a snuć na nowo wątek nawiązany do wieku XlV-go, zanim się coś zbuduje, przestanie się istnieć. Wtedy bowiem, do obrony swej narodowości przeciw zalewowi innych, silniejszych, Litwini mieć nie będą ani wyższości wewnętrznej, ani liczebnej, ani jednego sprzymierzeńca. Sąsiedzi nie zaczekają, aż Litwa się odrodzi z gruzów i popiołów XIV-go wieku. Ażeby iść naprzód w rozwoju rasy, nie można się wyprzeć pięciowiekowej ewolucyi.
— To niewątpliwe — zgodził się nareszcie Kazimierz bez zastrzeżeń.
Rozmowa przeszła w wykład księdza profesora dla wybornie przygotowanych słuchaczów. Ale Krystyna zdawała się niezupełnie zadowoloną ze zgody teoretycznej:
— Co my jednak mamy tu robić, księże profesorze? Jest nas troje, tak samo myślących (panna Zubowska zdrzemnęła się w fotelu) i cóż? Co mamy robić, żeby lepiej było na Litwie?