— Jako wiano moralne, młodemu pokoleniu, które nas tu zastąpi, pragnęłabym przekazać te gorące sympatye dla sprawy odrodzenia Litwy, które ożywiały mnie od czasu mego przybycia tułaj z Białejrusi. Niech sprawiedliwość społeczna natchnie wszystkie działania nas, tu świeższych łub dawniejszych przybyszów. Niech nam pozyska tytuły obywateli lub obywatelek tej Litwy, rozbudzonej po długowiekowem uśpieniu — i nie tylko tytuły, ale rzeczywiste kwalifikacye do zespolenia sercem i pracą z pięknym ludem litewskim. Przyszli dzisiaj do naszego grona przedstawicieli świętych dążeń tego ludu. Proszę obecnych podnieść kielichy za pomyślność sprawy litewskiej, za zdrowie panów Miłaknisów.
Zerwali się ze swych miejsc obaj bracia Milaknisowie i kłaniali się sztywnie, gdyż toast niedostatecznie rozgrzał resztę biesiadników. Mocya pani Btidziszowej mogłaby naw et niesmaczne wywołać wrażenie, gdyby go nie naprawił pan Hieronim. Ruszył ze swego miejsca ku zażenowanym »inteligentom« litewskim i rzekł dość głośno, aby go wszyscy usłyszeli pośród ciszy, która zaległa:
— Ot, prosto powiem, panowie: kochajmy się, jak i od wieków kochali. Jeszcze Litwa nie zginęła, póki my żyjemy.
Ucałował obu Miłaknisów którzy z dawnego przyzwyczajenia pochylili się głęboko
Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/382
Ta strona została przepisana.
— 374 —