Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/447

Ta strona została przepisana.




XXXI.

Szybko dni upływają młodym we dwoje, gdy świat ich cały jest do urządzenia, a moce wszystkie w nich wartkie, a słońce kochania nie zachodzi — szybko jedzie szczęście. Niema dla nich złej pory roku, niema przeszkód ciężkich i nienawistnych: w mrozie widzą tylko okazyę przytulenia się do siebie, w trudnościach losu — rozkosz pewnego zwycięstwa.
Państwo Kazimierzowie zaraz po ślubie pojechali do Auszry, do drewnianego domku dzierżawcy urządzonego pośpiesznie na ich mieszkanie, i przekonali się, że nigdzie na świecie nie mogłoby im być lepiej. Przebyli tam cały luty, marzec, kwiecień...
Już maj! Już wody spłynęły niewiadomo gdzie i kiedy, zazieleniała ruń, zgęstniała puszcza nowym, ciepłym cieniem. Kraina obudziła się odrazu, wyspana i świeża, stroiła się pośpiesznie, poskoczyła raźnie ku swoim robotom i uciechom. Pierwszy drozd zagwizdał przenikliwie na chwałę nowej wiosny.