Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/95

Ta strona została przepisana.




VI.

Nasze siedziby wiejskie są, jak księgi, tak różne między sobą treścią, wiekiem, wreszcie formą zewnętrzną, że zaledwie można je zaliczyć do jednej kategoryi dzieł ludzkich. Parę mil drogi z Wiszun do Rarogów przenoszą podróżnego w zgoła odmienny świat i nastrój.
Wieczorem drugiego dnia pobytu w pałacu Eustachego Chmary dwaj Budziszowie i Rokszycki niknęli w liczbie około trzydziestu osób, zgromadzonych w salonach obszernych, typu miejskiego i międzynarodowego. Krążyło po nich kilkunastu mężczyzn różnego wieku, między nimi paru w mundurach, inni przeważnie we frakach. Były i panie w sukniach wieczorowych.
Pan Apolinary miał kilka powodów niezadowolenia. Popierwsze nie przywiózł z sobą fraka i figurował w czarnym surducie. Że elegancyę Korony salwował Kazimierz, któremu frak doskonałego kroju dodawał wiele powa-