Strona:Józef Weyssenhoff - W ogniu.djvu/25

Ta strona została przepisana.




DZIEŃ DRUGI.
Warszawa, 4 listopada 1905 r.

Najdroższa moja Teklo![1]
Dziękuję Ci najprzód serdecznie za furę prowiantów, z których pożywiłem się kapitalnie pospołu z przyjaciółmi politycznymi, a część oddałem biedakom rozmaitych przekonań, bo z powodu strajków prawie wszyscy cierpią niedostatek. Suchą kiełbasę i półgęski zachowałem u siebie i codzień rano przegryzam, chwaląc twoje złote serce i talent Justynowej.
Dzięki Bogu, że u was spokojnie, ale czy wy tam otrzymujecie gazety? Widzę przecie z listu

  1. List ten przesłał p. Budzisz wodą i lądem, przez umyślnego posłańca, do żony, bawiącej na wsi. Podaję go do wiadomości publicznej, gdyż mniemam, że swobodna gawęda wybitnego działacza spisana na gorąco, nie będzie bez użytku dla historyi epoki, mimo liczne sprawozdania dziennikarskie o tych samych wypadkach.