Strona:Józef Weyssenhoff - W ogniu.djvu/37

Ta strona została przepisana.
—   33   —

gana przekraczała znacznie rozmiar jego ofiarności i zapału.
— Takim udziałem trudnoby mi służyć obecnie — bąknął nieśmiało.
— Podpis nam wystarczy, panie radco.
— Za podpis płaci się w terminie.
— Albo należność prolonguje się. Przedsiębiorstwo zresztą jest tak solidne, że ryzyka niema. A pomimo niezachwianej podstawy finansowej, cały plan mecenasa — z moim skromnym udziałem — zakreślony jest nie w celach spekulacyjnych, lecz przeważnie ideowych. W tym zakresie pan radca mógłby nam ogrom nie pomódz. Znana jest szeroko owocna działalność pańska, stawiająca zawsze ponad interesy osobiste i stronnicze wyrozumowane dobro ogółu. Biegłość zaś i takt, z których pomocą potrafił pan radca uratować swą indywidualność polityczną od tyranii swego stronnictwa — są doprawdy podziwu godne.
Pan Budzisz blado się uśmiechnął.
— Dzisiaj pańscy przyjaciele zajęci są urządzeniem wielkiej zabawy ludowej — wtrącił sarkastycznie pan Sartor.
— A prawda — zadziwił się Kolejko — nie bierze pan udziału w pochodzie?
— Co tam pochody, dobrodzieje moi! Praca — to grunt.
Mecenas i ekonomista spojrzeli z uznaniem na Budzisza, ale nie natrafili na oblicze jaśniejące