— Prawa — wtrącił z ożywieniem pan Apolinary.
— Ekonomii politycznej...
— Statystyki.
— Ach statystyki! — westchnął pół boleśnie, pół rozkosznie Heydenstein — któż zebrał więcej danych odemnie?! — Mój kuzyn zebrał nadzwyczajne statystyki w kwestyach agrarnych — potwierdził z przekonaniem Szafraniec.
— Daj pokój, Adamie. To tylko nawias. Jednem słowem wykształcenie uniwersyteckie specyalne niezbędne jest każdemu, kto zamierza obecnie wpływać na przekształcenie państwa, być posłem, prawodawcą i t. p.
— Ja w tej materyi miałbym do przedstawienia panom dość ważny projekt — rzekł Budzisz i najeżył wąsy.
— Aa?
— Nie pora dzisiaj jeszcze mówić o tem. Ale czy mogę upewnić się o udziale obu panów w naradzie, na którą wkrótce zaproszę?
— I owszem, z przyjemnością.
— Jam zawsze gotów.
Po pauzie zapytał Heydenstein Budzisza:
— Czy pan studyował w kraju?
— Jestem wychowańcem Szkoły Głównej... to jest już na schyłku. Ale zawsze tutaj, tak tutaj, hrabio dobrodzieju.
Strona:Józef Weyssenhoff - W ogniu.djvu/65
Ta strona została przepisana.
— 61 —