Ta strona została uwierzytelniona.
122
JÓZEF WEYSSENHOFF
w Warszawie było przyjazne, ale nie inne.
— Właściwie ja nie mam prawa z nią się żenić. Są ludzie nie dla szczęścia stworzeni.
Krótki list matki był tylko wstępem do własnoręcznego listu Halki. Pani Marliczowa, serdecznie zapewniając o swym szacunku i przyjaźni dla Okszyca, odsyła go do słów córki, o której szczęście tu chodziło. Okszyc, z bijącem sercem rozwinął arkusz, pokryty ładnem pismem, pierwszy raz widzianem, i przeczytał:
Szanowny Panie
Stanisławie!
Mama powiedziała mi o wszystkiem i pozwoliła do pana napisać. Pan jest inny, niż reszta ludzi,