Ta strona została uwierzytelniona.
we wsi, z oknem nie większem od zwyczajnego lufcika; kiedy droga dojazdowa do szosy zarysowała się szeroką ławą piasku, wijącą się przez pole, jak wyschłe łożysko rzeki, — pan Stanisław zapadał w smutek.
Jechał po swoim kraju i odczuwał wszystkie jego piękności, bogactwa i niedostatki.
Szosa ciągnęła się znów polem,