Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.
46
JÓZEF WEYSSENHOFF

biecego serca. Mówił dobrze, zdolny był do zapału, — jednak w obejściu się z kobietami zachowywał pewną sztywność moralną, niezdatną do niczego, chyba do wzbudzenia szacunku. Szanowały go aż nadto.
Poprostu Okszyc nie czuł się dostatecznie pięknym. Czuł bezzasadność obiegających po świecie teoryi, jakoby piękność męska była zaletą zbyteczną, jakoby nie ważyła nic na szali wewnętrznego szczęścia i powodzenia w życiu; a nie mógł znowu pocieszać się myślą, że każdy kulawy znajdzie swoją kulawą i z nią się ożeni, bo ta kombinacya obrażała nietylko jego dumę, ale i kult dla estetyki. — Nie był znowu brzydki: trochę za chudy i trochę za