Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.
60
JÓZEF WEYSSENHOFF

Mazur trwa już od paru godzin i ze starożytnej posadzki wznosi się lekki tuman kurzu; kandelabry i lampy dzwonią na swych półkolumnach; młodzież wywija, niektórzy tańczą zupełnie dobrze i dobrze są ubrani: są to elegańci warszawscy, a między nimi przoduje Franio, który prowadzi mazura z panną Anną, solenizantką, mając za vis-a-vis Władysława Lisa z panną Halką. — Ale są i typy dziwaczne. Jeden pan w surducie chce koniecznie całą długą przekątnię salonu przejechać hołubcami, i ulotna jego pochyłość, przeciwna kierunkowi ruchu, sprawia efekt choreograficznie nowy. Drugi tak się pochyla w tańcu i tak okrągło wymachuje rękami, że wygląda, jakby, biegnąc,