Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.
147
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

zobaczę się tu z matką. Choć wiem, że mi już przebaczyła i nie boję się jej złotego serca, — nie chcę jej jeszcze przyznać, że miała słuszność wówczas, nazajutrz po moich zaręczynach. Muszę wprzódy ostatecznie sam się rozmówić z Celiną. Wypadki, niestety, nieodwołalne, w które ją zawikłałem, przyniosą mi jedną korzyść — odkryją mi do głębi to serce kobiece. Z dzisiejszej próby to serce wyjść nie może inaczej, jak poznane przeze mnie. Straszna ciekawość, której zaspokojenie może być śmiercią wszystkich nadziei.

Dnia 17-go kwietnia.

No — to już prawie stanowcze... Ale napisać taki mdły, niewy-