Ta strona została uwierzytelniona.
167
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO
— Nie, owszem: mnie się zdawało, że nam będzie dobrze z sobą w życiu. Ale przyznam się, że, choć się znamy od wielu lat, nie zgadła-bym nigdy, że pan tak postąpi i dla marnych powodów zagrodzi na zawsze naszą przyszłość.
— Dla marnych powodów?
— Ano, sam pan je sobie stworzył te powody. Z czyjej-że winy był ten nieszczęsny pojedynek?
— Do mojej się już przyznałem.
— Innej winy, jak pańska, nie ma. Przecież nie Alfred był winien?
— Nie.
— Więc któż? Chyba mnie pan jeszcze posądza?...
— Bóg mi świadkiem, że pani już nie posądzam o żadną prze-