niejsze matrony, policjanta, dziecko z wózkiem, stragan, zawaliłem rusztowanie nowobudującej się kamienicy, wpadłem do beczki powideł, połamałem parasol, wybiłem szybę w oknie wystawowym i lecę dalej bez pamięci. Wchodzę nareszcie do sali obrad. (gest przerażenia) Bab, jak nasiał!... Stare, młode, czarne, jasne, utlenione, rude, bronzowe, gładkie, pomarszczone, ondulowane, popielate, pomidorowe — słowem kalejdoskop barw i twarzy. A wszystko pod rząd podstrzyżone a la garconne i ożywione postulatami samostojących... (z rezygnacją) A no, takie czasy!... Szukaj oczyma głodnego wilka za żoną... Patrzę — stoi na estradzie i przemawia: (mówi piszcząco‑krzykliwym głosem, imitując głos, kobiecy) My, kobiety wyzwolone, dotychczas jeszcze przyciśnięte do kowadła przeznaczenia, brutalnym kułakiem uzurpatora‑mężczyzny... (do publiczności) Słyszeliście państwo kiedyś, aby mężczyzna przyciskał kobietę do kowadła i to jeszcze kułakiem?... Dalibóg, że tego jeszcze nie słyszałem! (piszcząco mówi dalej) Czas, aby zrzucić znienawidzone jarzmo ze siebie! Dlaczego mężczyzna ma prawo do utrzymywania stosunków z pokojówką, stenotypistką, aktorką, praczką, czy Bóg wie — kim jeszcze, a nam za to grożą separacjami i rozwodami? (wstaje na krzesło) Koleżanki! „Liga kobiet samostojących“ zmieni ten jednostronny porządek rzeczy! Proponuję aby ustalić nowy słownik tych wyrazów, które były w użyciu dotychczas tylko w stosunku do kobiet. Czemu tylko kobieta ma być praczką? Słowo „praczka“, należy zmienić na „praczkarz“, — „niańkę“, na „niańkacz“, „pomywaczkę“, na „pomywacz“, „matkę’ na „matkarz“, „pokojówkę“, ma „pokojnik“, „położnicę“, na „położnik“, a „mamę“, na „mamkacz“. (złazi z krzesła — swoim głosem) Mało mnie diabli nie wzięli kiedy to wszystko usłyszałem. Przecisnąłem się przez tłum
Strona:Józef Wilhelm Rappaport - Nowe monologi.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.