Strona:J.I.Kraszewski - Czercza mogiła.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

szło do tego, żeby Wiłę od Hawnula oderwać i przekabacić go na stronę przyjaciół Wilczury, pan Jacek zaraz się bardzo żwawo ofiarował do niego.
— Z waćpanów delikatni ludzie — odezwał się śmiejąc — gdy przyjdzie żabę albo węża brać w ręce, musicie widzę rękawiczek lub ręki cudzej pożyczać; ja nie taki jestem wymyślny i do brudu się dotknąć nie boję, bom go dużo na świecie nawąchał. Więc jeśli potrzeba do Wiły, tom gotów i poradzę, mając z nim dawną zażyłość. Prawda, że człecze nie ciekawe, ale i tacy i gorsi jeszcze się trafiają, a cóż im zrobić kiedy o nich się ocierać potrzeba? Jakoś to ja do niego trafię, ale proszę o uchwalenie laudum i instrukcją co mam z nim począć.
Instrukcją tę zawarto w kilku słowach, żeby jakimkolwiek sposobem Wiłę pozyskać i uczynić go niejako dozorcą tajnym nad Hawnulem.
— Wiłę kupić kupimy, ale nie słowy — odparł pan Jacek, który może sam także miał w tem jakiś rachunek — grosza potrzeba, to go waszmościom związanego złotym rzemykiem przyprowadzę.
— Grosz będzie — rzekł Bruderkowski — o to się waszmość nie frasuj, byleś potargował. Zażądał jeszcze Jacek, pewnego quantum z góry na koszta roboty, i otrzymawszy czerwonych złotych kilka drapnął z niemi nie zwlekając.
Każde odwiedziny w lichym dworku pana Matiasza były wielką osobliwością, bo go byli ludzie opuścili i nie bardzo się tam kto chętnie udawał, nadejście więc pana Jacka poruszyło cały dwór i choć z golizny jego wiekui-