Strona:J.I.Kraszewski - Czercza mogiła.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.

nie przyszedł z próżnemi rękami, ale ten spostrzegłszy zbyt liczne zromadzenie, przysiadł się do kielicha i nie rychło, gdy się rozeszli obcy, zamknąwszy drzwi sypialni, odkrył się z czem przyszedł.
— Ot wiecie co — rzekł gorąco — albom wielce winien przed panem Bogiem moim, że niewinnego posądzam, albom odkrył zabójcę nieszczęśliwego Wilczury.
Wszyscy krzyknęli i skupili się dokoła a on tak mówić zaczął z wielką flegmą myśli zebrawszy:
— Od razu mnie piknęło że to nie chłopska sztuka... i w uszach mi dzwoniło, że to ten przybłęda Hawnul zrobić musiał... Teraz już i trocha prawdopodobieństwa mam, a poczekawszy da Bóg, naniżę więcej dowodów.
— Aleć go w domu przecie i w okolicy nie było — zawołał Bruderkowski — o! la boga! chyba przez plenipotenta strzelał... co się waści przyśniło.

— A to właśnie dowód, że go w domu nie było — zawołał Turzon — tylko mnie proszę bacznie i cierpliwie posłuchać i sekretu dotrzymać... Trzeba tedy waszmościom wiedzieć, że kiedy mi w życiu myśl jakaś tak insperate[1] do głowy zakołacze, co to nie wiedzieć skąd przyszła i z kogo się rodzi, mam to sobie za zesłanie Boże, za natchnienie ducha świętego i łacno się jej nie rzucam. Toż i tutaj wziąłem się podejrzenia dlatego, że na niczem nie oparte, trzymało mi się więcej serca niż głowy. Spauzowałem, przemyślałem i poszedłem na wywiady. Trzeba wiedzieć, że Hawnula i diabeł nie zna u nas, Żyrmuński

  1. Niespodzianie.