Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

wał kiedy te cuda oglądać! Przebacz, panie, ale ja nigdy nie wierzył tak szczerze, aby to być mogło. — Ale teraz widzę! nie śpię! tak jest, to złoto! czyste złoto, albośmy go to mało przetopili! — Tak, teraz już będziesz szczęśliwym! O wielka w panu dusza! wynalazłeś to, nad czem tysiące marnie traci głowę i żywot.
Ale radosne uniesienia przywiązanego sługi nie rozpędzało ponurej chmury z czoła młodzieńca; uśmiechnął się z goryczą i w końcu rzekł posępnie:
— Więc i ty, biedny Janie, wierzysz, że złoto jest szczęściem! — A tak od najpierwszych do ostatnich szczebli rodu ludzkiego, wszędzie złoto tymże mamym talizmanem czczej nazwy bez istnienia! I kiedyż dosięgnę stopnia władzy, abym je mógł zniszczyć.




II.
Mistrz.
„Tajemnica ścieżka, wznosząc się wiedzie
mnie w górę!“
Szyller.

Na pięknej równinie pośród gór, otoczonej w około potężnemi skałami, był z jednej strony otwór, jak wielka brama do ogromnej jaskini.