ją światu, obrońcie od zdrad, któreby ją w przepaść pociągnąć mogły.
— Bojaźń jest więzem łączącym człowieka z najgrubszą częścią ziemi, jego mieszkaniem i przeszkadza mu się wznieść. Lecz czy ty nie zrozumiałeś, że kochać jest toż samo, co obawiać się? — Nie widzisz-że, że władza, którą się chlubisz panowania nad wrogiem, już jest daleką od ciebie? Już on wpływa, usiłuje cię strachem napełnić, zwieść cię i wyszydzić!
A teraz dwie są tylko drogi! Możesz zachować warunki odwiecznego twego bytu. Opuść miłość, rozłącz się z kochanką, niech los jej spełni się sam przez się. Uwolnij się z wszystkich więzów, które wzrok twój ćmią, od bojaźni, nadziei, żalu i z czystą myślą rzuć się w nasze objęcia!.
Albo jeżeli chcesz kilka chwil życia jej uszczęśliwić, wtedy pozbawiony władzy, jako zwyczajny człowiek, spełnij swój los. Tą pokutą oczyszczony, prędzej przebędziesz drogę; i na chwilę odzyskasz władzę, ale zobaczymy się dopiero tam, gdzie już nigdy niepokoje ziemskiej dumy nie dochodzą...
Lecz aby się tam dostać, poznaj...
— Śmierć! — dokończył Chaldejczyk, opuściwszy głowę, a promieniści, synowie światła z nową harmonią na falach jasności, rozpłynęli się w eterze.