w powietrzu, a za chwilę i dym, sączący się wązkim strumieniem, ustał. Więzień znowu się odezwał:
— Ale tej władzy nie nauczy żadna recepta, ani wymogą tortury! Dzięki chciwości, przez te męczarnie otrzymałem to, czegom był blizki utracenia.
— A teraz idźcie i powiedzcie temu, który was przysłał, że gdyby serce moje równie było skalane żądzą, żaden z was jużby światła słońca nie oglądał; bo łatwiej jest zgasić duch ożywiający człowieka, niż rozkazywać tej pochodni. Ale wola prawdziwego mędrca jest niepodległa, jak Bóg, co ją stworzył!
Słuchający nie przyszli jeszcze do siebie z podziwienia i przestrachu, Kosmopolita wszedł do swojego ciemnego więzienia. A w owej chwili podobny był raczej do wspaniałomyślnego przebaczającego winnym, niż do obwinionego więźnia.
Schiller.
Dzieje Apost. Rozdz. VIII w. 20.
Tej samej jeszcze nocy, nad ranem, rozmarzeni trunkiem żołnierze, obficie dostarcza-