Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/195

Ta strona została uwierzytelniona.

fanie, aby je na swą korzyść obrócić; bo ludzie nie szukają sposobności służenia bliźnim, ale pozoru niesłużenia im; i większa ich część dlatego jest poczciwą, że nie ma sposobności zostania występną — moje złoto dawało im tylko tę sposobność.
Powiesz mi może, że występni stanowią wyjątek na świecie; więc spojrzyj na cnotliwych, czemże oni się różnią od siebie? nie szczęściem lub niedolą, ale tylko różnymi stopniami nieszczęścia.
Rozkosze serca i ducha, to złudzenie; a zmysłowe rozkosze tłumi zgryzota i bojaźń, a każda bez wyjątku, rozkosz powiększa tylko niepokój.
Pocóż więc żyć, kiedy to, co siły ducha naszego podnosi, wyczerpuje i skraca życie, a to, co tłumi ducha, to życie nasze zamienia na nudny, nieznośnie długi letarg.
A jak w panoramie, lub zwodniczem fata morgana, zdaleka cudowne łudzą obrazy; ale biada temu, co się ich dotknąć poważy, uściśnie martwe malowidło lub mgłę; za dotknięciem każdy urok znika.
Powiesz mi może, że moje żądania są niesforne? — więc pokaż mi człowieka, któryby rad ze swego stanowiska, zadowolonym był z życia. Ukaż mi takiego, któryby nie oczekiwał życia, aż dopóki się ono nie skończy.
O, mędrcze! życie śród tego świata pięknego, gdzie szpitale, domy waryatów i więzie-