wspomnień miłości. Nie mógł się przyzwyczaić uważać ich za stan trwały, lecz oczekiwał ciągle. Przez ten rok, od śmierci mistrza, serce jego jeszcze chwilami było zajęte; Arminia była zupełnie szczęśliwą, i odblask jej radości oświecał jego myśli i czucia. Jeżeli czasem tęsknota odezwała się w duszy alchemika, wnet poskromił ją, mniemając, że, połączywszy się ślubem z Arminią, zupełnie wrócić zdoła do świata zwyczajnego. Po zaślubieniu jej jednak, niepokój jego częściej i dłużej powracał, i on sam nie śmiał badać go. W kilku chwilach małżeństwa wyczerpał i ostudził cały zapas zebranych uczuć.
Niewinne i coraz nowe zajęcia Arminii z początku dziwiły go i mile zajmowały; lecz z postępem czasu sama drobiazgowość podobnych dla przywykłej do wyższych dążeń głowy stawała się ciężarem, gdy żadnego echa sercu nie budziły. On, cały ten świat prostoty rozbierając myślą, wyczerpnął i osuszył w kilku chwilach.
Gdy Arminia pokazywała mu, jaki piękny kwiat świeżo w ich ogrodzie rozwinięty, gdy prowadziła go słuchać prostych mów wieśniaczych, alchemik już udawał zajęcie, a najobojętniejsze napozór słowo budziło niespodzianie jego marzenia. Jeszcze starał się udawać spokojny pozór, walczył ze sobą, jakby przeczuwał, iż myśli jego i dla Arminii staną się
Strona:J. B. Dziekoński - Sędziwój.djvu/230
Ta strona została uwierzytelniona.