żywot Sędziwoja, który później w Niemczech był drukowany.
O ostatnim tylko wypadku wierny sługa niechętnie mówił, a zmuszony, inny mu nadawał kierunek.
Rogosz, tegoż samego jeszcze roku za sprzeniewierzenie się odpędzony od dworu pana krakowskiego, z nędzy umarł na ulicy.
W kilkadziesiąt lat później, kiedy już prawie zapomniano o bytności Sędziwoja na świecie, zjawił się w Europie tajemniczy człowiek, zowiący się Philaleta.
Niektórzy dotąd uważają go za adeptę, z szeregu tych, którzy od czasu do czasu zjawiali się, jakby na to tylko, aby wiarę w tajemną naukę utrzymać.
Mówił dobrze wszystkimi językami, jakimi go zagadnięto, rozdawał znakomite sumy ubogim i odbywał często niezbite niczem, oczywiste przemiany zwyczajnych metali na złoto; częściej jednak jeszcze rozdawał proszek, uszlachetniający metale.
Zwykle jeździł sam jeden; skromny w ubiorze i życiu, zjawiał się niespodzianie i niespodzianie niknął, jakby odbywał wędrówkę wśród świata, do którego już nie należał.