wspomnieniem, а wędrowny trubadur chlubił się wiszącym na piersiach złotym medalem z wyobrażeniem króla Dawida, jako nagrodę, otrzymaną za zwycięstwo na publicznym popisie śpiewaków w Norymberdze. Nie opiewał on tu ani piękności dam, o które walczą na turniejach, ani odwagi i awantur rycerskich, ale, ożywiony wspomnieniem brata swego kunsztu, Jana Boehma, więcej myślał o polityce. Śpiewał albo ulotne do okoliczności utworzone satyry, lub pochwały rządzących, albo też sławił ogólny węzeł łączący biesiadnicze koło, sławił wino.
Skosztowawszy świeżo nalanego z łaski gospodarza puharu, skrzywił się i ze złośliwym uśmiechem brzęknął w lutnię i, naśladując kościelną nutę, uderzył następne zwrotki:
∗
∗ ∗ |
Oj, wielkie szczęście spotkało Noego,
Że widzi Boga na ziemi żywego,
I mówił słudze Pan Bóg dobrotliwie,
Jakiejby łaski żądał osobliwie:
Bo, mając, rzecze, twą cnotę na względzie,
Spełnię z ochotą, co waść prosić będzie.
∗
∗ ∗ |
Wtem stary Noe rzekł: ach, miły panie!
Pić dłużej wodę już mi sił nie stanie,