dostała. Była to taż sama, którą Albert Grandorf na godzinę przed śmiercią swoją przegrał w karty.
Jamblichus.
Zwolna rozeszła się po Bazylei wieść o zamordowaniu hrabiego Reudlina. Niespokojnemu Sędziwojowi pierwszy ją przyniósł, przetworzoną, okraszoną dodatkami czarodziejstwa, sługa jego, Jan. Niespokojność jego zwiększyła się jeszcze, kiedy kilku z przychylnych mu rodaków przybyło do niego, ostrzegając, iż zabójcy po całem mieście szukają. Nie tylko opisy zgadzały się zupełnie w najmniejszych szczegółach z powierzchownością młodego alchemika, ale, jak twierdzili, już ktoś nazwisko Sędziwoja, jako sprawcę tej zbrodni wymienił. Lecz ten daremnie usiłował rozwikłać zdradziecki podstęp, którego się domyślał, gdy wręczono mu pismo, które konny posłaniec przywiózł. Poznał rękę Rogosza i skwapliwie