W obozie naszego ruchu myśl zaprzestania walki nie była obcą; myśleli o tym „Czerwieńcy“ już po upadku Langiewicza, a niemożność poruszenia mas ludowych, bezsilność fizyczna Polski była widoczna. Zbrojne powstanie, pomimo bohaterstwa, pomimo nadludzkich wysiłków, nie było w stanie sprostać olbrzymowi moskiewskiemu. A tu po złamaniu sił zbrojnych Polski, reprezentowanych przez garstkę kilkutysięczną młodzieży, carat ofiarował kompromis. Powtórzyła się chwila z czasów oblężenia Warszawy w 1831 r. W obliczu śmierci, przykładając broń do gardła, proponowano Polsce wyrzeczenie się Litwy, wyrzeczenie się praw i zdobyczy historycznych, oraz uznanie dobrowolne jarzma moskiewskiego wzamian za swobodny rozwój Królestwa Polskiego... I powtórzyła się ta chwila pamiętna co do joty. „Prawdziwie polskie serce wzdrygnie się na myśl jakiegokolwiek paktu z Moskwą“ — brzmiała odpowiedź Komitetu Centralnego — z 12 kwietnia — na ukaz amnestyjny.
„Precz z carskiemi łaskami: chwyciliśmy za oręż i oręż spór nasz z Moskwą rozstrzygnie“.
Inna rzecz, że Komitet Centralny nie tyle orężowi, ile interwencji Zachodu, ufał i w niej nadzieje pokładał. Wszak tu chodziło przedewszystkim o Litwę i Ruś, które Polska zdobyła dla Zachodu, i których wyrzeczenia się od niej, oddania na pastwę molochowi bizantynizmu, żądała Moskwa. Trudno było Polakom przypuścić, ażeby mocarstwa zachodnie tak mało dbały o interesy kultury Zachodu i nie poparły Polski w walce o tak rozległe tejże dziedziny. Na 17 kwietnia wyznaczone było podanie not kanclerzowi Gorczakowowi przez ambasadorów Francji, Anglji i Austrji. Dochodziły wiadomości, że za tym przykładem pójdą i pozostałe państwa Zachodu. Słowem — okoliczności najmniej sprzyjały kapitulacji... Walka miała trwać dalej...
W kwietniu ruch zbrojny ożywił się znacznie. Zabrzmiały ponowne utarczki w Sandomierskiem, gdzie ocalony z pogromu pod Grochowiskami Czachowski, mianowany naczelnikiem województwa, rozpocząwszy w sile 170 strzelców, 150 kosynierów i 53 ułanów, objął wkrótce naczelne kierownictwo nad sformowanemi w kraju oddziałami Kononowicza i Grelińskiego, oraz przybyłemi z za kordonu — Łopackiego i Markowskiego. Rozporządzając siłami 810 strzelców, 560 kosynierów i koło 250 jazdy, Czachowski pobił moskali pod Stefankowem, Jezior-
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/116
Ta strona została przepisana.