Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/118

Ta strona została przepisana.

w Lubelskiem oddziałów. Na wstępie 1 maja, udało mu się odeprzeć napad moskali — przyczem wzięto nieco broni i armatę — pod Kobylanką. Zamiast jednak iść wgłąb kraju, Jeziorański stał w miejscu, i 6 maja został znów napadnięty. Odniósłszy, mimo przeważające siły wroga walne zwycięstwo, powstańcy jednak wyczerpali amunicję i mając straty ogromne w oficerach, nie byli zdolni do energicznego boju. Mimo to Jeziorański ruszył wzdłuż granicy, szukając oddziałów i gromadząc ochotników. Wśród marszu jednak tego nie zdołał już przedrzeć się przez zwiększone siły moskali i został wyparty za granicę. Świetnie pomyślana i przygotowana wyprawa została zmarnowana zupełnie. Tak że w całem Lubelskiem powstanie w początkach maja reprezentował Czerwiński, który mimo klęski poniesionej pod Bobami — miał 30 jazdy i 150 kosynierów, prowadzonych przez majora Poradę, chłopa-gospodarza z Zamojszczyzny.
Nie lepiej niż Jeziorańskiemu powiodło się wkraczającym z Galicji oddziałom i w Krakowskiem, gdzie po klęsce Langiewicza pozostały jedynie słabe partje Cieszkowskiego i Oksińskiego, nie dochodzące nawet do liczby 500 ludzi.
W początkach kwietnia wysłane tam zostały przez organizujących wojsko narodowe gien. Kruszewskiego, a po jego aresztowaniu — przez Bentkowskiego i pułk. Jordana, oddziały Grekowicza (230 p. i 32 jazdy) oraz Mossakowskiego (280 p. i 20 j.). Grekowicz, znany nam, jako niefortunny dowódca napadu na Radomsk w Noc Styczniową, zmarnował swój oddział odrazu na granicy w bitwie pod Szklarami. Mossakowski zaś, odparłszy moskali pod Golczewicami, przegrał następnie krwawą całodzienną bitwę pod Jaworznikiem. Resztki oddziału opuszczone przez dowódcę, przeszły za kordon z powrotem. W początkach maja znowu fatalnie, choć w wielu razach z chwałą, stoczył kampańję nadgraniczną oddział Malczewskiego (250 l.), który, pobity pod Igołomją i Pobiednikiem wparty został na terytorjum Galicji, i tam rozbrojony przez austrjaków. Legja zagraniczna, prowadzona przez pułk. Nullo, połączyła się z oddziałem Józefa Miniewskiego. Oba te oddziały, liczące razem do 500 ludzi dobrze uzbrojonych, po przejściu granicy pobiły stawiających im opór moskali pod Podlesiem. Na drugi dzień jednak w boju z przeważającą siłą moskali zostały one zupełnie zniesione pod Krzykawką. Nullo poległ, a Miniewski z trudnością, ostrzeliwując się