oraz surowiej postępować. Wreszcie w czerwcu wywieziony został do Jarosławia Arcybiskup Feliński.
Królestwo wobec tego wszystkiego, jak i cały żywioł polski — skazane były na walkę dalszą. Żadnej względności od Moskwy spodziewać się nie było można — pozostawała walka na śmierć i życie przy słabej nadziei na to, że zawikłania, na jakie wciąż zanosiło się w Europie, do wojny doprowadzą. Nie brakło zresztą na ten temat i zachęty z zagranicy, gdzie już od 15 maja reprezentantem Rządu Narodowego był bezpośrednio komunikujący się z Napoleonem III Ks. Władysław Czartoryski, a stanowiska agientów dyplomatycznych w poszczególnych państwach objęli dobrze widziani u dworów i rządów przedstawiciele rodów arystokratycznych.
Wiele też do myślenia dawało zachowanie się Austrji, przychylne powstaniu.
Walka więc trwała dalej.
W drugiej połowie maja i czerwca, t. j. w okresie, gdy ważyły się losy zarówno Litwy i Rusi, jak interwencji Zachodu, ośrodek ruchu zbrojnego w Królestwie, z woj. Kaliskiego po Ignacewskiej klęsce przeszedł do województw: Sandomierkiego i Płockiego. Mocno natomiast zmalało powstanie w Krakowskiem, mniej nieco na Mazowszu, gdzie stoczono zaledwie 6 potyczek w ciągu całego czerwca, zupełnie zaś osłabło w Lubelskiem, pomimo dość znacznych sił, skoncentrowanych w tym województwie.
W pow. Lubartowskim woj. Lubelskiego już od końca kwietnia organizowało się kilka partji w ogólnej sile koło 400 ludzi, któremi kierował major Rudzki, a niezależnie od tego, znaczny, bo 315 nieźle uzbrojonych ludzi liczący, oddział sformował oficer rosyjski, Koskowski. Ten ostatni, skomunikowawszy się z podlaską partją Krysińskiego (400 ludzi), w dniu 24 maja uderzył na 4 roty piechoty i sotnię kozaków z 4 armatami pod Sobolewem. Kilkugodzinna bitwa skończyła się jednak klęską powstańców. Krysiński cofnął się na Podlasie, a rozbitki Koskowskiego przyłączyli się do partji Lelewela, który w 100 kosynierów, 80 strzelców i 30 jazdy szedł z Galicji, zdobył magazyny moskiewskie w Zaklikowie, a stoczywszy 30 maja nieszczęśliwą potyczkę pod Chruśliną, z pozostałemi mu 80 ludźmi ruszył w znajome sobie ostępy leśne Podlasia.
Koło Kraśnika partję koło 400 ludzi, przeważnie chłopów
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/137
Ta strona została przepisana.