„Ukazy“ rozpoczęły okres wytężonej agitacji wszelakiego rodzaju agientów rządowych i naczelników wojennych wśród ludu. Dzięki tej organizacji wśród chłopów bardzo szybko carofilstwo i nienawiść do „pańskiego buntu“ wzrastać zaczęły i malała coraz bardziej nadzieja utrzymania się w polu choćby do lata.
Nadzieja ta zmalała zwłaszcza po ogłoszeniu w Galicji i wprowadzeniu w życie stanu oblężenia. Więzienia galicyjskie wnet wypełniły się podejrzanemi, nad granicą rozciągnięto kordon wojskowy, a po drogach rozstawiono warty chłopskie, które uniemożliwiały wszelką komunikację obu zaborów... Ustał dowóz broni i amunicji do województw południowych, gdzie jeszcze trzymały się oddziały Bosaka, które też dla braku amunicji szybko zaczęły topnieć. Z Galicji, skąd mieli wkroczyć: pułk. Sawa i gien. Gołuchowski, nie wyszedł już ani jeden oddział, — przebywających tam natomiast powstańców setkami zaczęto wydawać władzom rosyjskim...
Mimo to Traugut trwał na stanowisku. Próbował on doprowadzić choćby do uznania powstania za stronę wojującą. W tym celu zainicjował stworzenie korsarki polskiej na Morzu Czarnym, którą miały wykonywać dwa statki: „Kościuszko“ i „Kiliński“, dowodzone przez 2 oficerów marynarki: Magnana i Zbyszewskiego. Nie udało się to jednak zupełnie. Zakupione statki nawet ruszyć się nie mogły, strzeżone bacznie przez szpiegów. Zawiedziony co do pomocy rządów, Traugut dał dyplomatom swoim zagranicą polecenie skomunikowania się z Garibaldim i żywiołami rewolucyjnemi z emigracji węgierskiej. Działa na półwyspie jutlandzkim już grzmiały; powikłań europejskich można było oczekiwać lada chwila, a w takim razie rewolucja środkowo-europejska miałaby duże znaczenie. Zdaje się też, że te układy z rewolucją nie mało i przyczyniły się, obok, niestety, starań reakcjonistów polskich, do ogłoszenia stanu oblężenia i wzmożenia trwających zresztą już od jesieni represji w Galicji. W konieczności trwania ruchu zbrojnego, utrwalał dyktatora i ks. Czartoryski. „Dopóki Polska pod bronią ze swym rządem na czele i z własną organizacją, dopóki Moskwa oglądać się musi, by rozpaczą narodu sił walczących nie zwiększać, dopóty też i zagranicą jest nadzieja, że Polska uzyska od Europy swych praw uznanie i możność ich obrony skutecznej. Jest nadzieja — pewności niema. Ale, jeżeli
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/190
Ta strona została przepisana.