nie straciła zupełnie łączność z życiem codziennem i zrozumienie potrzeb rzeczywistości, idealizując rewolucję europejską, która ze swej strony widziała cały ratunek dla siebie w pomocy polskiej i na potrzeby której nie tak jeszcze dawno jej wódz, Mazzini, wziął od Rządu Narodowego zapomogę w sumie miljona złotych w zabranych swego czasu Listach zastawnych Tow. Kred. Ziemskiego. W tym przekonaniu Rząd Narodowy został ugruntowany przez wiadomości o ciągłych rozterkach emigracyjnych i memorjał, nadesłany wkrótce przez zasłużonego działacza, szanowanego we wszystkich obozach, znanego nam dobrze Al. Guttrego. Ostro rozprawiając się z niezrozumiałym nawróceniem się na rewolucyjność podpisanych na odezwie Rady Wojennej osobistości i podejrzewając w tym jakąś ukrytą intrygę, Guttry protestował gorąco przeciwko przeniesieniu Rządu Narodowego za granicę. „Nie powierzajcie opieki nad świętościami narodowemi macochom z zagranicy — pisał Guttry — bo ten tylko ma prawo być ich stróżem, kto wspólnie z narodem całym cierpi na miejscu, kto w jedno z nim wpleciony koło męczeństwa“.
Rząd też Narodowy postanowił działać dalej na miejscu w kraju, gdzie jednak warunki stawały się coraz trudniejsze.
Walka zbrojna wiosną 1864 r. dogorywała.
Po klęskach wojsk gienerała Bosaka, przedstawiających ostatni poważniejszy ośrodek sił zbrojnych powstania na całym terenie ziem polskich, walki rozproszonych po kraju drobnych oddziałków z olbrzymio przeważającemi siłami Moskwy przybrały charakter rozpaczliwej obrony ściganych na wszystkie strony niedobitków bez żadnej nadziei, nietylko już zwycięstwa, ale nawet ocalenia. Na terenie Sandomierskiego i Krakowskiego jakiś czas jeszcze bronił się rozpaczliwie oddział konny Junoszy, któremu podczas pościgu przez osaczającą go wszystkich stron Moskwę udało się jeszcze w kwietniu pobić wroga pod Babełnem i Zeleźnicą i wreszcie w dniu 3-im maja pod Pińczowem. To ostatnie zwycięstwo pozwoliło powstańcom wyrwać się ze śmiertelnego koła osaczających moskali i posunąć się pod samą granicę. Tu wobec braku posiłków w ludziach, zapasach i amunicji Junosza rozpuścił ocalonych z pogromu swoich żołnierzy. Gorzej udało się innym oddziałom korpusu Bosaka. Szwadron Krzywdy, dowodzony
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/199
Ta strona została przepisana.