rzy ks. Brzózka. Założywszy swoją kwaterę na okolonej zewsząd przepastnemi bagnami wysepce w Błotach Jackich, wśród lasów Łukowskich, oddział ten niezmordowanie alarmował moskali, stwarzając pozór ruchawki po różnych okolicach Podlasia, coraz to w innym ukazując się miejscu. W połowie czerwca ośmielił się dzielny partyzant nawet zaalarmować Siedlce, poczym przerzucił się nad Wieprz, a zawadziwszy o Lubartowskie, znów alarmował okolice Białej Podlaskiej i t. d. Wreszcie, dzięki zdradzie wykryto wysepkę w Błotach Jackich, lecz powstańcy wymknęli się ogromnej obławie, zarządzonej na nich, i rozproszyli się po Podlasiu w połowie października. Zebrać ponownie oddziału już się nie udało i Brzózka pozostał początkowo z ośmioma, później od grudnia z czterema, a wreszcie z jednym towarzyszem swoim, dzielnym kowalem Wilczyńskim. Mimo to, dzielny partyzant trwał na stanowisku i nie chciał słuchać o emigracji, wciąż oczekując wznowienia ruchu.
W reszcie kraju powstanie zamarło na długo już przedtym: W Płockiem, po zniesieniu przybywających z Prus oddziałów w początkach kwietnia pod Szemplinem, długi czas zupełna cisza panowała, dopiero w dniu 20 maja władze zostały zaalarmowane zaborem kasy rządowej w Wyszkowie, oraz ukazaniem się gromadek powstańców w okolicach Ostrołęki: byli to jednak zdaje się przemykający się ku granicy pruskiej niedobitki. W Kaliskiem ostatnią potyczkę miała żandarmerja narodowa w d. 12 kwietnia w lasach pod Gozdami, gdzie ponieśli Polacy straszną klęskę. Niedobitki różnych oddziałów próbowały zorganizować się w okolicach Sieradza i Konina, obie jednak próby zakończone zostały pogromem gromadzących się powstańców przez przeważające siły moskali w połowie czerwca. Resztki też powstańców pojedyńczo poddawały się moskalom, lub przemykały się za kordon, bez żadnej nadziei na przyszłość i bez pomocy organizacji cywilnej.
Rząd bowiem Narodowy i Organizacja cywilna dogorywały wraz z ruchem zbrojnym. Po nieudanych próbach przeniesienia czynności Rządu Narodowego na emigrację, o których mówiliśmy wyżej, Krzemiński i Brzeziński przystąpili do wzmocnienia jego w kraju. Była to, niestety, praca bez widoków powodzenia. Ze wszystkich stron przychodziły wieści rozpaczliwe. Organizacja prowincjonalna rwała się na każdym roku, pienię-
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/202
Ta strona została przepisana.