licyjne dla zapobieżenia manifestacjom w całym mieście. Mimo to wszystko, manifestacje się odbyły.
Po odprawionym w kościele na Lesznie nabożeństwie, zebrani tam ruszyli drogą na Stare Miasto do środkowych dzielnic. Na Placu Zamkowym pochód został rozproszony nahajkami przez sotnię czerkiesów. Równocześnie niemal kozacy, biorąc ciągnący po Krakowskiem-Przedmieściu pogrzeb za nowy pochód, rzucili się na kondukt, zbili nahajkami i szaszkami księży, oraz rodzinę nieboszczyka, i połamali krzyż. Oburzyło to publiczność, zebraną tłumnie na trotuarach. Na przechodzące ulicą oddziały i patrole posypały się obelgi, a nawet kamienie. Wówczas będący niedaleko Zamku na służbie gien. Zabołockij kazał dać ognia w tłum. Strzały położyły trupem pięciu przechodniów: dwuch wychodzących z posiedzenia Tow. Rolniczego; obywateli ziemskich: Karczewskiego i Rutkowskiego; wracającego z roboty przy moście robotnika Brendla, rzemieślnika Adamkiewicza i ucznia szkoły realnej — Arcichiewicza. W dodatku ranione zostało kilkanaście osób.
Miasto po tych strzałach zawrzało. Szczególniej ludność rzemieślnicza i wyrobnicza na Starym Mieście, Powiślu, Rybakach i dalszych zaułkach, burzyła się, wołając o broń i szykując „jakie kto miał żelaztwo.“
W Resursie Kupieckiej, gdzie obradowano nad adresem, wieść o wypadkach ulicznych spadła piorunem na zebranych. Po licznych przemowach wysłano do Gorczakowa delegację, która zajmowała się ułożeniem zamierzonego do cara adresu. Delegacja ta dobrała jeszcze księży: Steckiego i Wyszyńskiego, którzy upominali się o znieważenie krzyża i pogrzebu, oraz porozumiała się z Andrzejem Zamoyskim, którego wezwał do siebie Namiestnik. W tym składzie wymogła ona cofnięcie z ulic wojska i policji, powierzenie zaś czuwania nad porządkiem straży obywatelskiej, oddanie rządów nad miastem Delegacji Obywatelskiej pod przewodnictwem lubianego w Warszawie gien. Pauluzziego, oraz pozwolenie na podanie adresu do cara i uroczysty pogrzeb pięciu poległych.
Natychmiast wspólnie ze szlachtą zajęto się ułożeniem adresu. Pierwszy projekt do niego złożył margrabia Wielopolski. Projekt ten jednak, zawierający potępienie dla Rewolucji Listopadowej — nazbyt wiernopoddańczy w tonie i ogra-
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/24
Ta strona została przepisana.