Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/30

Ta strona została przepisana.

formy, opracowane przez Margrabiego, lub też pod jego kierunkiem. Równouprawnienie żydów dekretem 25 maja, zamiana pańszczyzny na czynsz dekretem 16 t. m., zapowiadające rozwiązanie dwu drażniących spraw naszych, przeszły bez echa niemal. Tak samo obojętnie przyjęto mianowanie szeregu wybitnych i znanych krajowi obywateli na członków Rady Stanu, ogłoszenie regulaminu samorządowych rad municypalnych i powiatowych, lub masowe usuwanie z urzędów Rosjan i zastępowanie ich Polakami, co z energją przeprowadzał Wielopolski we wszystkich dykasterjach. Głośnym natomiast echem odzywały się w kraju wszelkie nietakty Margrabiego, jak choćby dymisje udzielone Kazimierzowi Wójcickiemu i historykowi Joachimowi Bartoszewiczowi, dawnym przeciwnikom Margrabiego w polemice o zagarnięte swego czasu przez niego do Chrobrza, a następnie dopiero po szeregu procesów przekazanych Bibljotece Ordynacji Krasińskich Zbiory i Bibljotekę Konstantego Świdzińskiego, zapisane ogółowi, lub też zajście z uczniami sąsiadującej z jego urzędowym mieszkaniem Szkoły realnej i wiele innych rzeczy.
Latem, okazję do imponujących manifestacji kościelnych dały w krótkim od siebie przeciągu czasu zaszłe zgony dwuch wybitnych wodzów Emigracji naszej: Joachima Lelewela i księcia Adama Czartoryskiego. Uroczyste nabożeństwa żałobne odbyły się w kościołach, kirchach i synagogach całego kraju, a niemal wszystkie kończyły się śpiewaniem pieśni narodowych. Nastąpiły nowe represje, poczym wzburzenie kraju wzrosło jeszcze bardziej. Lud Warszawy i innych miast na każdym kroku okazywał nienawiść moskalom. Na ulicach publicznie znieważano oficerów i żołnierzy, bojkotowano Rosjan w restauracjach i cukierniach, oddziałom wojska, przeciągającym ulicami miast, urządzano kocie muzyki; osoby, podejrzane o szpiegostwo lub donosicielstwo, bito na ulicy bez litości. To znowu policja i prowincjonalni naczelnicy wojenni popełniali mnóstwo i gwałtów, o co Wielopolski ostro upominał się u Suchozaneta; często też pomiędzy Namiestnikiem a Margrabią wybuchały gwałtowne sceny na posiedzeniach Rady Stanu. Wielopolski kilkakrotnie groził ustąpieniem z urzędu a raz nawet, w końcu lipca, podał się do dymisji, moywując krok swój trudnościami uspokojenia kraju wobec cią-