czy do kościołów, na owe nieskończone nabożeństwa, „za pomyślność Ojczyzny“, było zbiorowym dziedzictwem dawnych pokoleń, zrzeszających się w ciągu wieków posłusznie w konfederacjach wobec niebezpieczeństwa, grożącego ojczyźnie, pod sztandarem idei, drogiej całemu krajowi. Dziś idea niepodległości ogarnęła masy. Jednako odczuwał ją arcybiskup Fijałkowski czy Andrzej Zamoyski — jak i długoletni sybiracy — Ruprecht, Giller, czy Tokarzewski — jak i zapalna młodzież, jak wreszcie i owe „Zieleniarki z za Żelaznej Bramy“ czy „Ucznie szewscy“ — urządzający manifestacje kościelne. Jedną ideą przejęte masy szły żywiołowo za tym, kto tę ideę w zrozumiały dla nich sposób wyrażał i chciał je prowadzić, często widząc nawet wodzów w ludziach, którzy jak Andrzej Zamoyski, lub arcybiskup Fijałkowski, do tego żadnych pretensji, ani kwalifikacji nie mieli. Brak też owego widomego, potężnego wodza, męża stanu, mimowoli musiała zastąpić osłonięta tajemnicą konspiracji legienda. Brak woli twórczej, a kierowniczej tym celowym, nie mniej najzupełniej żywiołowym ruchom, siłą rzeczy spowodował inicjatywę szeregu luźnych grup ludzi dobrej woli, czuwanie nad obudzonym duchem narodowym uważających za swój obowiązek, bez względu na siły, któremi rozporządzały.
Siły bowiem, ukryte poza osłoną konspiracji, były niezwykle nikłe, o ile chodziło o żywioł rewolucyjny. Żywioły zato umiarkowane, całą duszą pragnące spokoju i legalnych, a pewnych, choćby bardzo ograniczonych dróg dla rozwoju życia narodowego, a przez dziwaczny zbieg okoliczności i bezwzględne doktrynerstwo Margrabiego odsunięte od wpływów na bieg polityki narodowej, od samego początku wypadków miały podstawę do mocnej organizacji bardzo szeroką i pewną. Wspaniała organizacja korespondentów i kół powiatowych Towarzystwa Rolniczego — mimo rozwiązania tegoż, pozostała. Również nie mogły bez śladu zniknąć kadry organizacji dzielnicowej Straży konstablów, zawierające w sobie kwiat mieszczaństwa warszawskiego, przejściowe organizacje delegacji miast prowincjonalnych i wiele innych instytucji, powstałych, lub choćby tylko zapoczątkowanych w miesięcznym okresie — między pogrzebem Pięciu poległych a rozwiązaniem Delegacji Warszawskiej. Przy okazji wyborów do rad municypalnych już widzieliśmy, jak łatwo było zorgani-
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/41
Ta strona została przepisana.