zamkniętych kościołów, którego dokonał w początkach 1862 r. nowomianowany arcybiskup Warszawski, młody stosunkowo (ur. 1822 r.) profesor Akademji Petersburskiej, ks. Zygmunt Szczęsny Feliński.
Nowy arcybiskup szczery patryota, syn poetki Ewy Felińskiej, wygnanki do Berezowa, sam uczestnik spisku Szymona Konarskiego, emigrant i powstaniec z pod Miłosławia, gdzie otrzymał ranę, serdeczny przyjaciel Juljusza Słowackiego w ostatnich chwilach życia wieszcza, już dawniej, przywdziawszy suknię duchowną, wyrzekł się polityki, poświęciwszy się całkowicie służbie Kościołowi i Teologji i należał do t. zw. „ultramontanów“.
Przyjęty nieprzyjaźnie przez episkopat Królestwa i niższe duchowieństwo, Feliński mimo to odrazu energicznie wziął się do usunięcia polityki z kościoła polskiego. Zamknięte kościoły otworzył, dopełniwszy zresztą ceremonji ponownego poświęcenia dwuch, przez wdarcie się wojska i bójki sprofanowanych: Katedry Św. Jana i Bernardynów. Następnie, po wielu trudnościach, zdołał zupełnie z kościołów wyrugować śpiewy patryotyczne, które się wznowiły podczas nabożeństw wielkopostnych i majowych, a konsystorz i seminarjum Warszawskie przekształcił na ogniska „ultramontanizmu“, sprowadzając do nich wybitniejszych kapłanów ze wszystkich dzielnic polskich, jak Dunajewski z Krakowa — późniejszy kardynał, Jażdżewski z Poznania — późniejszy wybitny parlamentarzysta, Goljan — wybitny kaznodzieja, Weloński, Chościak Popiel, — późniejszy arcybiskup Warszawski i w. in.
Zresztą, manifestacje kościelne już wówczas zrobiły swoje. Masy ludowe miejskie były poruszone do głębi za pomocą manifestacji, połączonych z najwyższym napięciem ekstazy religijnej. Społeczeństwo nasze, jeżeli z niego wyłączyć obojętny, niestety, wówczas narodowo niemal zupełnie lud wiejski, całkowicie przeistoczyło się w „Naród w żałobie“ — spojony jednym potężnym uczuciem miłości ojczyzny, biegunowo różny od obojętnie znoszącego ucisk paskiewiczowski społeczeństwa szeregu lat poprzedzających.
Myślano też o przyszłym powstaniu. Na emigracji Mierosławskiemu udało się nakoniec urzeczywistnić swoje marzenie — Szkołę podchorążych, którą otwarto w Genui, a później przeniesiono do Cuneo. Stu kilkudziesięciu młodzieży gotowało
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/45
Ta strona została przepisana.