gie, ale sam ton artykułów, występujących głównie przeciwko pozostawieniu stanu wojennego, co rzeczywiście było błędem polityki rosyjskiej, świadczył o niepewności ich stanowiska. Zwycięstwo „kontrrewolucji“, jak czerwoni nazywali białych, było zupełne, i aczkolwiek Wielopolski do końca życia nie mógł narodowi zapomnieć braku entuzjazmu po swoim powrocie z Piotrogrodu do Warszawy w tym czasie, widocznym było, że on właśnie, a nie kto inny w tej właśnie chwili jest rzeczywistym wodzem narodu, że w jego właśnie rękach spoczywa przyszły los kraju i całej Polski.
Z pośród czerwieńców nie stracił głowy jeden bodaj Dąbrowski. Widząc rozpadający się w gruzy cały gmach budowy swojego spisku i zamiarów powstańczych, a nie mogąc nic wskórać u Komitetu Centralnego, który zajął za radą Gillera stanowisko wyczekujące, niezmordowany ten i w najwyższym stopniu konsekwentny i bezwzględny rewolucjonista zbliżył się do kółka „chmieleńszczyków“. Pozostając wciąż naczelnikiem miasta, zaczyna on snuć projekty nowego wybuchu, połączonego z terrorem dla „otrzeźwienia“ upojonego zapowiedzią lepszego losu społeczeństwa. Z jego też natchnienia „chmieleńszczycy“ postanowili zamordować Margrabiego. Zorganizowaniem zamachu zajął się osobiście Chmieleński. Ponowny jednak wyjazd Margrabiego z Warszawy, brak sposobności zbliżenia się doń po powrocie, a następnie zamach Potiebni na Lüdersa, opóźniły wykonanie tego projektu. Tymczasem zaś po zamachu na Lüdersa, na prośby Margrabiego, W. Ks. Konstanty przyśpieszył swój przyjazd do Warszawy.
Wówczas Chmieleńskiemu przyszła myśl udaremnić wszelkie „nierządne umizgi do Moskwy“ na zawsze przez efektowne położenie trupem Wielkiego Księcia przy pierwszym kroku jego na ziemię polską. Organizować zamach na brata carskiego przy ówczesnym nastroju ogółu było niezmiernie trudno. Chmieleński jednak nie był to człowiek, któryby cofał się przed użyciem wszelkich środków, o ile chodziło o dokonanie rewolucyjnego czynu. Znalazłszy więc wśród swej organizacji zdeterminowanego młodego krawca Ludwika, Jaroszyńskiego, Chmieleński pokazał mu sfałszowany przez siebie rozkaz Centralnego Komitetu zabicia W. Księcia — namiestnika i w dzień przyjazdu tegoż wysłał na dworzec kolei z poleceniem zastrzelenia go w chwili wysiadania z pociągu. Planowany jednak za-
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/51
Ta strona została przepisana.