Rogiński Roman, Leopold Czapiński, Godlewski, Wasilewski, Oksiński, Edward Rolski; z profesorów szkoły powrócili i stanęli do roboty w kraju Zygmunt Padlewski — b. oficer artylerji gwardji rosyjskiej, Marjan Langiewicz b. oficer pruski, a później jeden z oficerów „Tysiąca z Marsali“ Garibaldiego. Prócz tego z Kijowa do Warszawy przyjechał i odrazu w organizacji miejskiej zaznaczył się energją — wybitny działacz w organizacjach młodzieży tamtejszej, Stefan Bobrowski. Stosunki organizacyjne Komitetu sięgnęły na Ruś, gdzie po jego stronie wypowiedział się „Wydział Rusi“ — organizacja radykalniejszej szlachty tamtejszej, do Galicji, łącząc się z tamtejszą organizacją „Rady Naczelnej Galicyjskiej“ i w Poznańskie, gdzie sprzyjał im — filar białych — znany nam już Aleksander Guttry; nie mówimy już o Litwie, gdzie jednak biali przeważali bezwzględnie.
W samym za to Komitecie brakło głów politycznych do ujęcia w całość i konsekwentne przeprowadzenie polityki narodowej. Rej wodzili wodzili wciąż zwalczający się wzajemnie Giller i Szwarce. Gillera popierał Padlewski, typ liberalnego „gwardiejca“, a przy tym marzyciel i romantyk rewolucji narodowej. Miał on w sprawach wojskowych zastąpić Dąbrowskiego, nie dorównywał mu jednak ani zdolnościami, ani energją. Witold Marczewski i Daniłowski tworzyli jakby centrum pomiędzy dwoma zwalczającemi się skrzydłami. Najcięższe było stanowisko naczelnika m. Warszawy, na którym rzutkiego i energicznego „Łokietka“ — jak nazywano Dąbrowskiego — nie mogli zastąpić jego następcy: Wasilewski, Rolski i wreszcie Padlewski. Wielką pomoc miał Komitet w „genueńczykach“, pełniących obowiązki komisarzy i organizatorów prowincji, oraz w szeregu inteligientów warszawskich, znanych nam już z dawnych lat, jak budowniczy J. K. Janowski, Jan Maykowski, Godlewski, Jan Bohdanowicz — obywatel wiejski z Krasnostawskiego, Oskar Awejde — młody inteligientny prawnik, oraz przemieszkujący znów w Warszawie po powrocie z za granicy Stanisław Krzemiński, Narzymski, Asnyk, jak również podający się za redaktora popularnego w kraju tajnego pisemka „Głos kapłana“ i za kierownika działającej już od roku przeszło świetnie zakonspirowanej organizacji duchowieństwa — „Ksiądz Sykstus“ — pod którym to pseudonimem ukrywał się wikarjusz kościoła Św. Aleksandra w Warszawie, ks. Mikoszewski.
Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/65
Ta strona została przepisana.