Strona:J. Grabiec - Powstanie Styczniowe 1863—1864.djvu/66

Ta strona została przepisana.

Prócz tego, niemałą czasami pomoc miał Komitet w resztkach ocalonej z pogromu czerwcowego organizacji spiskowej — oficerów, których łączył z Komitetem przebywający w Warszawie, niewykryty sprawca zamachu na Lüdersa, kapitan Potiebnia — ukrainiec, szczerze oddany sprawie rewolucji i braterstwa ludów.
Przygotowania do powstania narodowego Komitet rozciągał na bardzo daleką metę. Wyznaczenie terminu miało być odłożone aż do czasu, kiedy zostanie wykończona obmyślona przez Gillera w najdrobniejszych szczegółach organizacja narodowa, obejmująca wszystkie warstwy narodu — wszystkich ziem dawnej Rzeczypospolitej. Wówczas to miano w większych ilościach sprowadzić broń do kraju. Na razie zaś pracowano nad rozwinięciem organizacji na prowincji, co szło według raportów komisarzy składnie i szybko. W październiku zorganizowanych i zaprzysiężonych spiskowców miało być przeszło 25,000; z czego na Warszawę z Mazowieckiem wypadało 6,000, na Podlasie 4,000, na Sandomierskie 3,000, na Płockie i Łomżyńskie 4,000, półtora tysiąca na Kaliskie i t. d. Były to jednak — jak się później okazało cyfry dalekie od rzeczywistości.
Jeżeli jednak Komitet mógł mieć jakiebądź wątpliwości, co do ilości spiskowych, to był ich zupełnie pewnym, o ile chodziło o oddanie się sprawie. Wiara w Komitet była wśród spiskowych, na których się składał kwiat uświadomionych rzemieślników, drobnomieszczan i oficjalistów, oraz młodzieży wiejskiej — była nieograniczona. „Na naszym czele stoją najtęższe głowy w kraju, wszyscy ludzie wielkiego rozumu, którzy wszystko dobrze obrachowali i muszą być pewni zwycięstwa, kiedy nam do powstania iść każą“ — odpowiedział jeden z setników, majster warszawski wybitnemu działaczowi partji białych Wrotnowskiemu, gdy ten próbował odmówić go od udziału w powstaniu. „Wiem, że ja i ci, którzy w tej chwili z Warszawy wychodzą, życie położymy; wiemy, że podobnież zginą i ci, co wychodzić będą za miesiąc, a być może nawet ci, którzy pójdą za pół roku; ale ostatecznie przyjdzie kolej na tych, którzy zwyciężą i którzy doczekają się szczęścia kraju, oswobodzonego od moskali“ — tym przekonaniem przecinano wszelkie próby agitacji białych na temat beznadziejności powstania.