Według postanowienia nowoutworzonego Rządu: Awejde, Maykowski, Janowski i ks. Mikoszewski, mieli udać się do Kutna i tam oczekiwać upadku Płocka, gdzie było wyznaczone ujawnienie się Rządu Narodowego, a Daniłowski z Bobrowskim, oraz z dobranym jeszcze Witoldem Marczewskim — w zastępstwie Rządu Narodowego — jako Komisja Tymczasowa — mieli sprawować rządy w Warszawie. Na prowincję do wszystkich organizacji wysłane zostały rozkazy uderzenia na garnizony rosyjskie wszędzie, gdzie to okaże się możliwe w nocy z 22 na 23 stycznia.
Niespodziany ten rozkaz wywołał wszędzie w kraju zdumienie i przerażenie. Mimo zapewnień komisarzy wojewódzkich, prowincja nigdzie niemal nie była gotowa do walki. Nie było ani broni, ani oficerów, ani amunicji, ani nawet ubrań, możliwych dla ruszenia w pole podczas zimy. Do Warszawy więc zaczęli zjeżdżać się z różnych stron wysłańcy z prośbą o cofnięcie rozkazu. Komitet jednak był stanowczy: „cofać się już zapóźno“. „Spotkamy się — być może — na rusztowaniu, lecz iść naprzód w bój dziś jest naszym obowiązkiem“ odpowiadano wątpiącym. Wraz z rozkazami wyruszenia w bój, wszędzie wysłano opracowane przez Jana Maykowskiego z udziałem poetki, Marji Ilnickiej, manifesty, wzywające Naród do walki, oraz obwieszczające chłopom nadanie im na własność posiadanych na prawach czynszowych lub za pańszczyznę ziemi dworskiej, ludności zaś bezrolnej, która stanie w szeregach narodowych, przyobiecujące nadziały trzymorgowe z dóbr narodowych.
Dwa te doniosłe manifesty, obwieszczające rewolucję socjalną w Polsce i raz nazawsze przekreślające sprawę włościańską, tą naszą bolączkę narodową, brzmiały tak:
jako tymczasowy Rząd Narodowy.
Zważywszy: że uwłaszczenie włościan, pomimo ogólnej chęci kraju, z powodu stawianych przez rząd najezdniczy przeszkód, dotąd do skutku nie doszło; — obok tego zważywszy: że oddanie gospodarzom rolnym na własność gruntów, dotąd przez nich tytułem czynszów, pańszczy-