ale posłannictwu większemu odpowiedziała. Ktoś inny nam kazał, pchnął i żywot nasz wyznaczył na tej ścieżce.
Tak jest. A jednak przyszło zwątpienie i usiadło u wygasłego komina, i patrzy na mnie oczyma zbladłemi, i grozi mi ręką drżącą, i poziewa, i trzęsie się od chłodu, i trupią swą twarzą mi urąga, i pyta mnie com zrobił, i depcze kartki podarte kościstemi nogami, których pożyczyło od śmierci?
— Coś zrobił? powiada... nic! nic! nic! a życie zmarniało, a strułeś je sobie, a grzechy twoje zaszczepiłeś drugim, a słowo złe jadem poszło i trucizną, choć dobre wiatry rozwiały? Połowa tych kartek, nad któremi bezsenne trawiłeś nocy, już pochwycone burzą, zginęły w otchłani, drugą połową wiatr po gościńcach miota, reszta pójdzie za niemi.
I słowo twoje nie było twojem słowem, nie. Mówiłeś jak dziecię za panią matką pacierz, co ci szeptał duch wieku, co cię okrążało i latało w powietrzu, nie wynalazłeś nic, nie stworzyłeś nic, nie zbudowałeś nic, ani przyłożyłeś się do niczego, nie masz zasługi żadnej...
A życie stracone, a począć go drugi raz nie można. Tak, życie stracone.. przegrana stawka... to pewna... szczęśliwsi gracze pochwycili ją między sie-