bie; a jednak gdyby drugi raz życie rozpoczynać przyszło, może bym powtórnie ten sam błąd popełnił...
Niepojęta! niepojęta czy słabość ludzka, czy wola boża!
Któż wie zresztą czyśmy byli powołani, czy głos z góry był echem odbitem, i przysłyszał się słabemu uchu i dziecinnemu sercu. Widzimy obok siebie tych, co idą dźwigając ciężary dobrowolne, nie rozumiejąc dokąd ich pędzi pielgrzymka... padających wśród drogi, bezsilnych, powracających, milczących, zrażonych, którzy pół życia tylko przynieśli w bezużytecznej ofierze... i o sobie wątpiemy...
Jedni powychodzili upojeni natchnieniem, a powracają złamani wątpliwością, inni od pierwszego ciosu cofnęli się z przekleństwem nazad, ci przez dumę zamilkli, bo królować chcieli, tamci popychają cudzą taczkę bo się na swoją nie zebrali. Jakże nie zwątpić? jakże nie powiedzieć tym, co zrana wstając, wesoło garną się do roboty: czekajcie słońca i wyglądajcie głosu.
Boć nie każdemu przeznaczono iść tą drogą i tak boleć i tak zginąć. Nie my większą mamy zasługę, ale ci co spełnili pokornie posłannictwo swo-