zyku młodzieży, i wytwornisiów, sztukujących się w mowie, włoszczyzną, hiszpańskim, francuzkim, nawet czeskim językiem, a nieumiejących sobie własnym wystarczyć, któren porównywając z innemi, podstępnie jego grubości, nieukształcenia, ubóstwa dowodzić chcieli.
Ostatni z mistrzów języka tego czasu, poprzedzający w poezij Kochanowskiego, w prozie Górnickiego, był Rej. Z nich trzech był to najmniéj uczony, a może najzdatniejszy. Ten sarmacki Montaigne człowiek natchniony, z wielkim bez zaprzeczenia talentem, a żadną prawie nauką, wierzący w progress reformy, sprzyjający jéj w duszy, żywy, energiczny, lubiący śmiéch rozpasany, jędrne wysłowienia, grube żarty, żarłok i dworak, poeta i teolog, po swojemu języka używał. Nie umiał nic prawie po łacinie, przepędziwszy swą młodość na ławach szkolnych, lecz ze szablą w ręku i wędą na Trzecieski. plecach, uformowany na pisarza siłą natchnienia, zachował w stylu i wysłowieniu całą energją przedłużonéj zapaloną głową młodości. Jego żywot poczciwego człowieka, pismo w duchu moralne, a wykonaniem przechodzące często w satyrę obyczajową, nie systematyczne, łatane, pełne jest jednak ognia; język w nim daleko
Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/105
Ta strona została skorygowana.
93