Takich to losów doznał ten język, nim go Konarski wziął znowu z ust ludu i śmiało powstał na zepsucie.
Za Stanisława Augusta dopiéro, który na literaturze lepiéj się znał, niż na czém kolwiek bądź, wyszedł język z téj niewoli Babilońskiéj, z tego oblężenia łaciny, z zepsucia, które przecie ośmielił się Konarski nazwać tém imieniem, bo je dotąd za samą doskonałość miano. Konarski z nowym systematem naukowym, silnie następując na wady wymowy, Kopczyński z grammatyką (jeszcze w pół łacińską), Naruszewicz i Krasicki wystąpili z historją i poezją, wiek belletryzmu, nastał po wieku pendanterij i uczoności.
Pokazało się, że bez mistrzów cudzoziemców, nie obejść się było nieszczęsnéj Polsce, nie ustać o własnych siłach, zaledwie spadła z ramion łacina, siadła na nie francuzczyzna. Weszło w modę naśladować Francuzów, tłumaczyć ich pisarzy, styl już nareście przyswojony, już w duch języka wrośnięty łaciński, zaczęto zastępować najprzeciwniejszym mu francuzkim. Wzięto się do tłumaczeń Woltera i antiwollerzystów, francuzkich romansów, poezij, zaczęto naśladować literaturę bez życia, bez siły, dowcipną jeszcze, ale wyczerpującą się i pró-
Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/120
Ta strona została skorygowana.
108