Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/139

Ta strona została skorygowana.
127

rzemiosłem i niezłém, ogromne hordy dziadów wlokły się z odpustu na odpust, wróżąc, śpiéwając, czasem kradnąc, czasem strasząc, a zawsze obławiając się nieźle po drodze. Następca jaki polski Walter Scotta, wielce by mógł korzystać z tych postaci tak dziwacznych, tak oryginalnych, dziadów i bab, przynajmniéj tyle zajmujących co Szkoccy u sławnego Baroneta, a Irlandscy u Banima, nic nie zmyślając, znalazł by je gotowe w broszurach XVII wieku.
Czytać o nich, ich praktykach, obyczajach, podstępach w Nowéj komedij Rybałtowskiéj 1615, nadewszystko, w peregrinacij dziadowskiéj, zwłaszcza onych jarmarczników trzęsigłowów, w który sposób zwykli bywać na miejscach świętych, nie tykając tych, którzy sprawiedliwém karaniem Bożém nawiedzeni, przy kościołach albo w szpitalech siedzą[1].
Tu wystawiony jest wszelki rodzaj żebractwa, od pątników-pielgrzymów, co niby do Rzymu idą, do najostatniejszych włóczęgów, pomagających cyganom do złodziejstwa, do tych co małemi niby-handlami i przedażą, to mniemanych leków, to wotów na odpustach utrzymują się. Cały ten obraz nie fantazyjny,

  1. Januarius Sowizralius Annus Dominus 8319 54730 (w isto1614) 4o typ. goth.