żalącego się, że niemoże mówić co chce, bo to by nie uszło, a tego co by uszło, mówić nie chce[1].
Dzisiejszy stosunek pisarza do ogółu, jest cale inny, a zdanie ludu oświeconego (nie już klassy tylko jednéj, z niewielkiéj liczby uczonych złożonéj), daleko bardziéj stanowcze, daleko prawdopodobniéj sprawiedliwe.
Przypuszczono w fiłozofij rozum zbiorowy, rozum powszechny, zgadzający się na jedne prawdy, będące zasadniczemi i bezwzględnie prawdziwemi; czemużbyśmy nie mieli przypuścić, że zdanie zbiorowe, zdanie większości, jest najsprawiedliwsze i jedyne prawdziwe??
Ale wróćmy do Krytyków. Ci adwokaci, wnoszący sprawę przed sąd potomności, najczęściéj ją dotąd przed nią przegrywają. Nie brak nam dawnych i nowych przykładów ślepoty krytyki, która stawiąc się prawie zawsze na stanowisku przeszłości, sądząc dla przeszłości, że tak powiém i z przyjętych praw przez nią, na nic się nie zdała, skoro krok daléj postąpim.
Krytyka nie idzie nigdy równym krokiem z całym ruchem umysłowym, z literaturą, ona
- ↑ Οῑς μἑν ἐγὣ δεινὸς, ὀυχ ὁ νῡν καιρὁς οἷς δέ ὁ νῡν καιρὸς, ὅυν ἐγὣ δεινός Vita Isocrat. Plutarch).