Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/68

Ta strona została skorygowana.
56

jemy tylko fantazją. Napróżno dramat, epopeja, poemat, satyra, sielanka, pieśń i t. d., będą się nam przebiérać i przezywać, będzie to zawsze maskarada wielko-wtorkowa i poznasz w niéj, kto kim jest, choć się inaczéj trochę odział i nazwisko odmienił.
Usiłowanie natrafienia na nowe zupełnie formy, kończy się jak widziémy, przemianą imion tylko, która niewiém czy kogo uwieść potrafi. Nazwij jak ci się podoba, to coś stworzył, tém natury utworu nieprzemienisz, ani go doskonalszym uczynić zdołasz. Fantazja jedna, ten porządek koryntski w literaturze, została nowéj szkole. Fantazja niéma prawideł, jéj nazwisko powiada kto ona jest i warunki bytu. Im dziwniejsza, cudaczniejsza, im więcéj uderza sprzecznościami, tém doskonalsza. Warunkiem więc sztuki w jéj właściwém dzisiaj objawieniu jest co? Działanie kontrastami, sprzecznością, nieustanném zbliżaniem rzeczy z sobą nie chodzących. Jedna część ciemna podnosi jasność drugiéj, jasna ciemniejszą czyni, piérwszą.
Zastanowiwszy się nad tym procederem, wydobędziem z niego smutne przekonanie, że to nieustanne frasowanie się o effekt, to dobiéranie jasnych i czarnych klinków, dowodzi tylko słabości idei i wykonania. Na cóż pięknéj kobiécie,