U Jana Kochanowskiego, w śród podobnych myśli, często się napotyka rozjaśniający je poetyczny obraz, ukazujący nam przyrodzenie, człowieka, niebiosa — u Sępa więcéj jest filozoficznych myśli i zdań, niż obrazowości, więcéj morału niż poezij — więcéj zatém chłodu.
Następujących kilka Sonetów, powtarzają w rozmaity sposób, myśl o śmierci, znikomości i nędzy człowieka. Sonet z owych słów Joba:
Homo natus muliere, brevi vivens tempore etc.
odznacza się, prawdziwie religijném natchnieniem:
Z wstydem poczęty człowiek, urodzony
Z boleścią, krótko tu na świecie żywie
I to odmiennie, nędznie, bojaźliwie
Ginie, od słońca jak cień opuszczony.
I od takiego (Boże nieskończony,
W sobie chwalebnie i w sobie szczęśliwie
Sam przez się żyjąc) żądasz jakmiarz chciwie
Być miłowany i chcesz być chwalony! i t. d.
Ten zwrot bardzo jest piękny; ale już z tych kilku wiérszy pokazuje się jak Sęp nieszczęśliwie władał językiem, zwłaszcza jeśli go z Janem porównamy. Słowa Jobowe cudnéj piękności, tu zeszły na bardzo pospolity frazes bez żadnego wdzięku.
W Sonecie do Najświętszéj Panny, dwa tylko wyrażenia poetyczne zastanawiają:Mbr>