Dołączył tym także do Satyr obraz wyborny Fircyka, pomieszczony niestósownie między odami (X. IV. XXIX). Doskonałe jest żartobliwe zakończenie obrazku:
A kiedy fircyk grzecznym kawalerem takim
Któż będzie sowizrzałem, głupcem i prostakiem?
Fircyk kilkakroć wspominany w Satyrach Stanisławowskiéj epoki, jest postacią zupełnie jéj właściwą, odmalowany został z natury. Mamy i dziś różne śmiészności, ale niéma już między nami Fircyków, swobodnych, wesołych, wytwornych, wiercipiętów, takich, jakiemi ich odmalowali Naruszewicz i Krasicki. Z Fircyka wyrodził się dzisiejszy lewek naśladowany z francuzkiego, równie śmiészny swą przybraną powagą, jak tamten był trzpiotowstwem. Piérwsza Satyra Sekret w tonie poufałéj pełnéj rubaszności gawędy, napisana, niekiedy przechodzi dobitnością wyrażeń, aż w gminność, któréj nowa nasza szkoła częstrokroć o nię pomawiana, nigdy nie doszła. I tu znajdujemy Fircyka znowu, zawsze takim jakim go wprzód odmalował poeta, nieznośnym wiercipiętą, wścibskim i plotkarzem.
W Satyrze drugiéj o ślachetności, a raczéj o ślachectwie, śmiało nastał poeta, na tak przy-