piński co ze wszystkich poetów tego czasu, najwięcéj ma prawdziwego uczucia, częściéj przesiadywał na wsi, niż na dworze i wcale nie był dworakiem.
Przerzucając cztéry xięgi liryków Naruszewicza i porównywając je z Kochanowskiego odami; w tych nieustany wysiłek, w tamtych ciągłą swobodę widząc, przekonaliśmy się bardziéj niż kiedykolwiek, jak zgubném dla poety, jest życie wrzawy, zgiełku i tego co zowią per excellentiam światem. I ón miał także talent, talent energiczny, silny, wybitnie odcechowujący się od współczesnych, ale go rozproszył, rozsiał, zmarnował. Wiedział Kochanowski dla czego nie przyjął kasztellanij i usunął się do Czarnolasu. Zamiast prześlicznych jego pieśni, mielibyśmy może po nim, taką wiązkę nic nieznaczących wiérszyków, jaka po Naruszewiczu została; zamiast poezij natchnionych wiecznie prawdziwemi uczuciami, tylko zimne, sztuczne, mozolnie wykute tworzył by powinszowania, epithalamia i hejnały weselne! Ale Naruszewiczowi brakło téj odwagi, jaką miał Kochanowski, tego religijnego uczucia i prawego zamiłowania poezij. Wolał ón dwór niż wieś, towarzystwo dworaków, nad przyrodzenie, którego ani pojmował, ani malować nie umiał — wolał
Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.II.djvu/160
Ta strona została skorygowana.
156