Lody zeszły, a po czystéj wodzie,
Idą statki i ciosane łodzie.
Teraz prawie świat się wszystek śmieje,
Zboża wstały, wiatr zachodny wieje,
Ptacy sobie gniazda omyślają,
A przededniem śpiéwać poczynają.
Jakże to znowu ochocza, rzeźwa i wesoła, ta apostrofa do dzbana. (XII).
Dzbanie mój pisany,
Dzbanie poléwany,
Bądź płacz, bądź żarty, bądź gorące wojny,
Bądź miłość niesiesz, albo sen spokojny.
Jakkolwiek zwano,
Wino co w cię lano,
Przymknij się do nas, a daj się nachylić,
Chciałbym twym darem gości swych posilić.
Ta piosenka jak się wyraźnie z zakończenia pokazuje, wyleciała z ust poecie, przyjmującemu gości w swym domu, obyczajem krajowym, na któren narzekał, a jednak musiał mu być posłusznym.
W szesnastéj pieśni jest śliczne porównanie kochanki do zorzy.
Już mi z myśli wypadły tu obecne twarzy
Twoje nadobne lice jest podobne zarzy (zorzy)
Która nad wielkiém morzem rano się czerwieni,
A z nienagła ciemności nocne w światło mieni,
Przed nią gwiazdy drobniejsze po jednéj znikają.
Mnóstwo w téj xiędze własnych i naśladowanych pieśni miłosnych, zdają się poświadczać