Wsiądź na swój wóz uzłocony
Białym łabędziom zwierzony i t. d.
Pieśń trzynasta, do snu, przejęta jest jakąś melancholją i uroczym smutkiem.
Śnie, który uczysz umiérać człowieka,
I ukazujesz smak przyszłego wieka,
Uśpi na chwilę to śmiertelne ciało
A dusza sobie niech pobuja mało.
Chce li gdzie jasny dzień wychodzi z morza,
Chce li gdzie wieczór gaśnie późna zorza,
Albo gdzie śniegi panują i lody
Albo gdzie wyschły przed gorącem wody.
Wolno jéj w niebo gwiazdom się dziwować
I spornym biegom z bliska przypatrować.
.....Niech się nacieszy nieboga do woli,
A ciało które odpoczynek woli,
Niechaj tym czasem tęsknicy nie czuje
A co to nie żyć — w czas się przypatruje.
Nie prawdaż, że ta dusza wśród snu ulatująca pod gwiazdy, przypatrująca się światom, jest poetycznym obrazem, a ciało co się umiérać uczy?
Wielu innych pieśni, w których piękności wyrażenia świécą na każdém miejscu, to w nich cały jenjusz Jana, cytować już nie będziemy. Myśli ich zawsze prawie jedne, myśli nie wymuszone, nie wydarte gwałtem z siebie, ale naturalną koleją do serca i z serca przychodzące. Oto jeszcze śliczny wiérsz do miłości, którego pominąć nie można (X. IV. XXVI).